FABUŁA:
No to mamy kolejny odcinek, tym razem 504. :) W którym oczywiście dużo się dzieje, m.in. wyciekają dane pacjentów z badań Falkowicza. Właściwie same dane wyciekły już wcześniej, ale dopiero teraz cała ta sprawa trafiła do Europejskiej Komisji Leków dzięki jednemu z pacjentów. Tak więc Falkowicz, Tretter i Piotr zostają wezwani przed Komisję w celu wyjaśnienia tej sytuacji. Gawryło od razu domyśla się, że za wyciek danych odpowiedzialny jest Przemek, ale gdy Tretter grozi mu zwolnieniem, nie wydaje kolegi. I chociaż Zapała i tak później sam się przyznaje, to jednak jest już za późno. Za to Falkowicz jest kompletnie „załamany”, gdyż pozbawiono go, jak on to określił, całego dorobku jego życia. Bądź co bądź, żal pacjentów, którym w pewnym sensie odebrano nadzieję na normalne życie…
James i Hana. Widać, że Hana już podjęła decyzję. Niestety, James próbuje jeszcze walczyć o miłość żony, ale lekarka potrafi być uparta :)Czuje, że to, co łączyło ją z Jamesem się wypaliło, że dalsze ciągnięcie tego związku nie ma żadnego sensu. Jak sama powiedziała, chce zacząć nowe życie, w którym nie będzie Jamesa. A w którym być może będzie Piotr, gdyż Hana zrozumiała wreszcie, że to jego kocha. :D Wyznaje mu swoje uczucia, może nie bezpośrednio, gdyż nagrywa mu się na pocztę w telefonie, ale zawsze…
Jest jeszcze Radek, który zaczyna się nieco buntować. Marek stara sobie to tłumaczyć tym, że poświęca swojemu synowi za mało czasu. Obiecuje się poprawić, jednak dla Radka widok ojca przytulającego się do Agaty jest zbyt dużym szokiem. Chłopak wykrada Markowi kluczyki od jego auta i powoduje wypadek. A mianowicie uderza w karetkę, która wiezie doktor Goldberg do rodzącej pacjentki. Chociaż na początku Hanie nic nie jest - sprawdza nawet czy z Radkiem jest wszystko w porządku, a potem odbiera poród – to jednak gdy wraca do LG mdleje przed wejściem do szpitala. Co oczywiście jest spowodowane jej ciążą, ale o tym więcej w następnym odcinku.
PACJENCI:
Mamy trzech, a właściwie czterech. Pierwszym jest Michał, którego Marek już kiedyś leczył. Teraz jest pacjentem Agaty, która przyjęła go ze względu na krwotok z przewodu pokarmowego. Marek jest bardzo zaangażowany emocjonalnie w leczenie Michała, gdyż chłopak przypomina mu trochę jego syna. Walczy o jego życie, zgadza się nawet na operację, chociaż wie, że ta może go zabić. I Michał, niestety, tej operacji nie przeżywa. Marek jest załamany, ale… Agatka chyba trochę go pocieszyła. ;)
Kolejny pacjent to Andrzej, którego leczy doktor Gawryło. A właściwie leczył, bo teraz pacjenta „przejęła” Wiktoria. No i tu zaczyna się mały problem, a mianowicie wstyd. Andrzej wstydzi się tego, że to kobieta ma go badać. Ostatecznie Wiktoria przekonuje pacjenta do badania, ale wyniki nie są zbyt dobre. Zleca powtórzenie badań. Tym razem okazuje się, że wszystko jest dobrze, a pacjent… No cóż, następnym razem powinien zachować większą „wstrzemięźliwość” przed badaniem. :D
Jest również Daria, która pacjentką Hany zostaje przez przypadek. Zgłasza się do niej, ponieważ chce wiedzieć, kto jest ojcem jej dziecka. Dlaczego? No cóż, Daria ma narzeczonego, Andrzeja, ale „potajemnie” spotyka się również z innym mężczyzną, którego zna jeszcze ze szkoły. Myśląc, że to on jest miłością jej życia, zrywa z Andrzejem, swoim narzeczonym. Jednak jej „kochanek” okazuje się być żonatym. W międzyczasie okazuje się też, że Daria ma toksoplazmozę. Na szczęście jej nienarodzone jeszcze dziecko nie zostało zarażone. Na koniec Daria godzi się z Andrzejem i zaczynają planować wspólną podróż do Chin.
Ostatnią pacjentką jest owa kobieta, do której jechała Hana. Jest ona pacjentką Darka, który z powodu zbyt dużej ilości obowiązków nie mógł niestety sam odebrać porodu. Wysłał więc Hanę, która oczywiście dopilnowała by matce, a potem bliźniakom nic złego się nie stało.
No i dodatkowo taki „zjazd” pacjentów z SM, którzy zostali poinformowani, że być może badania nad lekiem, który dla nich mógł być szansą na lepszą przyszłość, nie będą kontynuowane.
STRÓJ:
Hana, bardzo podobają mi się jej czarne spodnie, no i te buty… *.*
DIALOGI:
*w gabinecie*
Wiki: No tak, jestem kobietą, a badanie prostaty robi się perrektą i ultrasonograficzne również, przez odbytnicę. No i co?
Pacjent - Andrzej: No tak, ale pani doktor, no… Kwestia wstydu.
W: Proszę pana, wstydem jest się nie zbadać! Co to za wstyd, przecież jest pan u lekarza! Proszę wejść za parawan, zawoła mnie pan, kiedy będzie gotowy. *pacjent protestuje* Jeżeli pan nie chce tego badania, to proszę nie marnować mojego czasu. Może pan wrócić jutro, ja również mam dyżur. A: Nie, nie, dobrze, dobrze, już dobrze, nie będę tchórzył. Wie pani, gdyby mój ojciec zbadał się na czas to teraz by tańczył na moim weselu. *Wiki zainteresowanie*
W: W rodzinie były przypadki nowotworu prostaty?
A: No niestety, były. Musiałem przyśpieszyć ślub, ale… Chcę mieć pewność, że moja żona nie zostanie młodą wdową.
W: To dobrze, że jest pan odpowiedzialny.
A: Jak mówi moja Daria – do bólu. *taki smutny uśmiech*
W: To nie jest wada.
*na OIOM-ie, przed salą Michała, pacjenta Marka*
Marek: Co tam masz?
Agata: Dostałam od niego. *pokazuje origami w kształcie kwiatu*
M: Origami. Ładne.
A: Chyba nieprędko wyjdzie na słońce, co?
M: Wyjdzie, wyjdzie. Wierzę w niego.
A: Od dawna jest twoim pacjentem?
M: Kiedyś trafił do mnie z zaburzeniami rytmu serca. Niby nic, później się okazało, że w szkole chodzą nowe dragi. Toksyczne uszkodzenie wątroby. Później zaczęły się krwawienia z żylaków w przełyku i tak od 3 lat. *wyszli na korytarz, podchodzi do nich Radek*
Radek: Hej. Podrzucisz mnie na koncert jutro?
M: „Dzień dobry, tato”.
R: Dzień dobry.
M: „Dzień dobry, pani doktor”.
R: Dzień dobry. *Agata kiwa, z uśmiechem, głową* Podrzucisz? Na szóstą.
M: Nie mogłeś zadzwonić?
R: No nie. Potrzebuję kasy na składkę. Składamy się z kolegami na studia nagraniowe. *Marek tylko kiwa głową, zamyślona mina*
A: Syn, zdaje się, chce ci powiedzieć, że nie będzie słuchał tego koncertu, tylko będzie go grał.
R: No. Właśnie. *Agata odchodzi* Mamy skład na jutro, a jak wszystko pójdzie okej, to gramy w sobotę w barze.
M: Sztuka wyższych lotów w barze? *uśmiech, a Radek śmiech* Będziesz grzeczny, pogadamy.
*w lekarskim, Agata dzwoni przez telefon, wchodzi Marek*
Marek: No nie wychowałem go.
Agata: *śmiech* Ale dlaczego? Ma swoją pasję, bunt mu kiedyś minie.
M: Za dużo w pracy, za mało w domu.
A: Jak my wszyscy.
M: Jak byłem kardiochirurgiem to wydawało mi się, że jestem bogiem. Wszystko zaniedbałem wtedy, wszystko.
A: Możesz to teraz nadrobić.
M: No uwierz mi, próbuję, nie wiem, czy umiem. Chyba nie umiem.
*wchodzi pielęgniarka*
Pielęgniarka: Próbują dodzwonić się z OIOM-u. Znów zakrwawił ten Michał. Anestezjolog prosi doktora.
M: *do Agaty* Idziesz?
*Agata tylko kręci głową i pokazuje na słuchawkę*
*Przemek idzie korytarzem, nagle zauważa Piotra*
Przemek: Piotr!
Piotr: Włamałeś się jak złodziej!
P: Szukałem dowodów!
Pi: I co, znalazłeś?
P: Miałem za mało czasu.
Pi: Miałeś za mało inteligencji i wyobraźni, rozumiesz?!
P: Słuchaj, ja przynajmniej jak coś zaczynam to doprowadzam to do końca. *podchodzi Hana*
Hana: O co chodzi?
Pi: Mogłabyś mu przestać wreszcie matkować, wiesz?
H: O co wam chodzi, o mnie?
Pi: Hana, wyobraź sobie, że nie zawsze chodzi o ciebie. *Piotr odchodzi, Przemek też, do Hany podchodzi pacjentka, Daria*
Daria: Pani doktor…
H: Tak, chodź. Przepraszam. *odchodzą*

*po operacji Michała, w lekarskim*
Agata: *wchodzi za Markiem do pokoju i siada obok niego na kanapie* Powiesz mi, co się stało?
Marek: Michał umarł. Przecież on miał jechać do Japonii, do tego muzeum origami… Lubił origami, to go interesowało. Pieprzone origami, punkt wyjścia - biała kartka. I co? *chwila ciszy* Przecież on był… On był w podobnym wieku jak mój syn. *Marek ma łzy w oczach, Agata delikatnie go obejmuje, wchodzi Radek*
Radek: No, tutaj jesteś! Gotowy? *zauważa „scenę” na kanapie* Aha. *wychodzi*
M: Radek! *wybiega za nim, zakłada kitel* Radek, czekaj! *dogania syna* Przed chwilą zmarł mi pacjent. Był w podobnym wieku jak ty.
R: Odwieziesz mnie na nagranie?
M: Uh… Nie chcę, żebyś grał w jakiś spelunach. Chodź tu.. *przytula syna* Zmienimy ci szkołę, potem pójdziesz na dobre studia… Chcę się tobą zająć, rozumiesz? *Radek wyciąga ojcu kluczki z kieszeni*
R: Tak, tak… To nie odwieziesz mnie?
M: Nie, nie mogę.
R: No tak. Marek Rogalski – ty i te twoje „złote zasady”.
M: Hejhejhej! *Radek nie słucha, odchodzi*
CIEKAWE SCENY:
Po długich namysłach wytypowałam 3 sceny:
- sen Hany;
- Piotr i Tosia w parku, urocze *.*;
- oraz jakże efektowne zemdlenie Hany przed szpitalem (oczywiście w tych boskich butach ^^).
No i na koniec chce tylko wspomnieć, że właśnie nadrobiłam zaległości przed końcem roku. W nowym mam nadzieję, że ich nie będzie.. Pożyjemy zobaczymy. A! Nie obiecuję, ale postaram się dodać jutro przed premierę 505. :3
No i już naprawdę na koniec chce bardzo,bardzo, ale to bardzo mocno podziękować Kindze za pomoc, gdyż te oto wspaniałe Po odcinku 504 napisała ona! Dziękuję, kocham. <3
odcinek fajny szczególnie sceny z Tosią i Piotrem, i Agaty z Markiem widać że coś ich ciągnie do siebie ale też fajnie by było jak może Marek by wrócił do żony.
OdpowiedzUsuńA strój Hany fajnyi buty cudne choć do karetki jako lekarce chyba nie zbyt są wygodne przy pomaganiu pacjętom z wypadku na ale coż, ktoś widocznie tak chciał...:)
Witaj! Chciałam Cię zaprosić na blog, który jest w pełni poświęcony Kamilli Baar ;) Chciałam Cię również poinformować, że dodałam Twojego bloga do Polecanych! // http://kamilla-baar.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńWitaj chciałyśmy Cię poinformować, że posty na :
OdpowiedzUsuńwww.nadobre-nazle.blogspot.com
www.fan-page-katarzyna-dabrowska.blogspot.com
www.fan-page-marcin-rogacewicz.blogspot.com
dodamy po 15 stycznia.
Martyna i Anna
twój cykl o odcinkach jest bardzo fajny tylko błagam dodawaj częściej bo ja juz nie moge sie doczekac kolejnych a w szczegolnosci przed premierowych
OdpowiedzUsuń