niedziela, 12 maja 2013

Po odcinku 524: ,,Sama pójde, sama bede rozmawiac i sama rozwiaze nasze problemy, okej!"



FABULA: 

Można wyróżnić trzy główne watki tego odcinka.
1. Lena i Witek oraz próba ratowania ich małżeństwa. Starska dostaje od męża drogi pierścionek brylantem, średnio cieszy sie z tego prezentu, ponieważ uważa, ze mąż daje jej prezenty kiedy coś sie psuje, jak dziecku. Wynagradza. Lena decyduje sie na zajęcia u terapeuty, Witek nie chce sie zgodzić, według niego sami rozwiążą swoje problemy. Niestety rozmowa z Tomaszem nie przynosi oczekiwanych efektów... Latoszkowie klócą sie. Lecz końcówka odcinka buduje poczucie , ze ich małżeństwo ma jakieś szanse na przetrwanie. W końcu w samochodzie było... milo :)


2. Hana i Piotr. Po tym odcinku mam mieszane uczucia, jeżeli chodzi o ten watek. Z jednej strony Hana nie chce utrzymywać kontaktów z Piotrem poza zawodowym minimum, z drugiej próbuje w nim wzbudzić zazdrość, umawiając sie z Drylem, a z trzeciej tęskni za nim, tylko nie okazuje tego. A jaka jest ,,pozycja" Piotra w tym wszystkim? Kocha Hanę, tęskni za nią i okazuje to, aczkolwiek Goldbrg nie chce być z kimś kto ,,porzucił córkę"... Czy można mieć jeszcze nadzieje na odbudowę tego związku?


3. Falkowicz, Wiki oraz jej mama. Bardzo fajne sceny Wiki i Falkowicza, ich relacje są świetne, teraz jedynie czekać na coś... poważniejszego :) Są ciekawe wątki, między innymi to, że młoda Consalida sugeruje profesorowi podrywanie jej mamy. Później mniej rozbawiona mówi mu, że nie potrzebuje ojca.. :D Jest niestety i lekko dołująca część tego odcinka. Jak się okazuje matka Wiktorii cierpi na demencję miażdżycową. Coraz częściej ma zaniki pamięci. To dlatego przyjechała do Polski, by po raz ostatni porozmawiać z córką, którą jeszcze poznaje. Pierwszy o chorobie dowiaduje się Falkowicz. Proponuje Wandzie eksperymentalne leczenie. Podczas rozmowy dostrzegam coś, co mnie ucieszyło. Kiedy starsza Consalida mówi, że boi się nadziei, Andrzej podkreśla, że nic nie obiecuje. Nic. Czyli co? Historia z Ludmiła czegoś go nauczyła. Ale wracając do matki Wiki. Decyduje się na leczenie, nie mówiąc nic Wiktorii. Nie wytrzymuje, kiedy córka widzi, że rozmowa z matką jest nagrywana na dyktafon. W tamtej sytuacji podziwiałam Wiktorię. Przyjęła to spokojnie, choć w środku pewnie żal, rozpacz, na zewnątrz pocieszała matkę i nie dopuszczała złych myśli. Miejmy nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży.


PACJENCI:

Paula. Młoda dziewczyna przywieziona do szpitala na przymus, nie chciała poddać się badaniom, co dopiero leczeniu, operacji... Okazuje się potem, że miała wykonaną aborcję. Nieudaną, ale jednak. Hana przeżywa bardzo tą sytuację. Jest oschła w stosunku do pacjentki, ale nie chce też tego zgłosić tego dyrektorowi, na policję. Podczas operacji czuje na swoim ramieniu rękę Piotra, wspiera ją. Ten gest mnie osobiście wzruszył. Później ona łapie się za ramie w gabinecie i wymawia imię ukochanego... Natomiast jeżeli chodzi o pacjentkę... Z jej dzieckiem wszystko w porządku, ale żąda zmiany lekarza. Tretter rozumie sytuację Hany i nie daje jej żadnej nagany, a szczerze się o nią martwi. Jednak i Paula przekonuje się do Hany, po tym jak Mona słabnie prosi Hanę o wykonanie USG, przy tym pada propozycja, żeby Goldberg zaadoptowała jej dziecko. Co z tego wyniknie?


STROJ:

Hana :)


DIALOGI: 

*Wiktoria i Falkowicz wychodzą z sali pacjenta*
Wiki: Ależ z pana seksista!
Falkowicz: Tak? Seksista? I dobrze.
W: Powiedziałby pan tak o doktorze Krajewskim? 'Młody, piękny, pan doktor poświęcił panu cały wieczór' *parodiuje Falkowicza*
F: Mówiłem językiem pacjenta. Pan Sawicki jest z innego pokolenia, pani doktor.
W: Tak jak moja mama.
F: Pani mama? Nie jest stara, jest... urocza.  
W: Ona mówi o panu to samo. *świetnie trzepie rzęsami*
F: To był... bardzo uroczy lunch.
W: Halo halo... Chyba pan nie podrywa mojej mamy?!
F: O! O! I kto tu jest seksistą.


*Hana i Piotr w gabinecie*
Piotr: Znaczy, że to znowu wszystko moja wina?
Hana: Nie, po prostu nie chcę zawalać przez ciebie mojej pracy! I chce to wszystko wreszcie... *odwraca się w stronę Piotra* Skończyć! Chcę normalnie żyć! Mieć rodzinę! Dzieci! *przysuwa się z powrotem do biurka, przegląda notes*
P: Beze mnie? *wychodzi, Hana wstaje*
H: Nie będziemy razem, Piotr.
P: Ale przecież my już próbowaliśmy o sobie zapomnieć, rozstać się, odejść od siebie... Straciliśmy dziecko. Co jeszcze musi się wydarzyć?
H: Pomyślałeś o mnie? *chwila ciszy, wymiana spojrzeń* Nie chcę być z facetem, który zostawił córkę.
P: Nie zostawiłem Tosi. Ty i ona jesteście dla mnie najważniejsze. *dramatyczna cisza*
H: Nie kocham cię. *i znów ta cisza*
P: Kocham się. *Piotr wychodzi*


*Lena i Witek jadą samochodem, Witek zwalnia i zjeżdża na pobocze*
Lena: Co jest?
Witek: No co jest, no...
L: No co się stało?
W: Zgadnij.
L: Świetnie. Nie, no to jest po prostu... Super, no... Super. Najpierw niania się spóźniła, potem Felek zwymiotował... Mówiłam, po prostu mówiłam, żebyś zrezygnował, ale ty się uparłeś, no uparłeś się.
W: Mówisz to tak, jakby to była moja wina, że wysiadła.
L: Ciągle się psuje!
W: A kiedy miałem naprawić, powiedz mi!
L: Nie wiem... Może gdybyś pamiętał o 'prozie życia'?
W: Pamiętam! Słuchaj... *Lena zdejmuje rękawiczki* Zacznij może jeszcze o brylantach pogawędkę.
L: O brylantach... *zauważa, że nie ma pierścionka* Czekaj...
W: Co czekaj?
L: Pierścionek!
W: Co?
L: Miałam go na palcu, kiedy wychodziliśmy z domu.
W: No zgubiłaś po prostu, no... Tak cię obchodzi.
L: Czekaj, czekaj, może jest w rękawiczce. *Witek bierze rękawiczkę* Tylko ostrożnie!
W: Tych...
L: Nie trzep tak, bo wypadnie! Poczekaj, no...
W: To trzeba było nie gubić pierścionka!
L: Nie zgubiłam, no, gdzieś musiał się zsunąć...
W: Czekaj, no. *odpina Lenę*
L:...był trochę za duży.
W: To też moja wina jest?
L: Nie, nie jest twoja wina.
W: Źle wybrałem, oczywiście.
L: Ale ostrożnie... *dalej odpina Lenę, jest coraz bliżej jej twarzy*
W: Czekaj, no... *zaczyna się ładna muzyka ^^*
L: Może w rękawiczce...
W: Przecież wcale się do ciebie nie dobieram... *Witek coraz bardziej angażuje się w poszukiwania*
L: Gdzie ty szukasz tego pierścionka? *uśmiech, Witek też* Co ty robisz?
W: Zamknij się. *i zaczyna całować Lenę*
L: Ty się zamknij! *chwilę rozbawieni się na siebie patrzą* Co?
W: No co...
L: Tu na poboczu?
W: No... *Lenka się śmieje, dalej się całują*
L: A pierścionek?
W: Zostaw tam... *całują się ^^*


CIEKAWE SCENY:

Do Falkowicza dzwoni ktoś, kto prosi o Wiki, okazuje się, że to jej mama z innego szpitala, gdzie stłukła rękę.


Rozmowa Hany i Trettera.


Zazdrość Piotra, kiedy Hana się umawia z Drylem

3 komentarze:

  1. O ja cię, jakie ja mam zaległości czasowe :D To po kolei.
    HaPi - ty wiesz, że to było mega, mega, mega <3 I więcej nie powiem, bo dawno czytałam, ech. Ale świetnie opisane.
    520 - fakt, FaWi było świetne, co do reszty, to już mniej, szczególnie Hana i Piotr. 'Falko się wykończył', nigdy bym nie pomyślała, że Falkowicz sam o sobie powie 'Falko' :D
    Informacja. Rozumiem, brak czasu... I w liceum raczej nie będzie go więcej :D
    524 - z tego co widzę, to zapowiada się interesująco, już wiesz, co masz zapowiedziane po. Lena i Witek... Słodko, ciekawe, czy tak samo interesująco przedstawią to w serialu :D A Wiki... Żal mi jej i jej matki, ale chociaż ma znowu genialne sceny z Falkim :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta pierwsza scena - o mało się nie udusiłam :D
    Zapraszam na mojego bloga: n-d-i-n-z.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog :) Muszę zaglądać tu częściej!
    Zgadzam się z @kinina co do HaPi ta scena była mega jak na nich :D
    Jak chcesz to zajrzyj do nas: http://hapikofawikomaniaczki.blogspot.com/
    Dopiero zaczynamy, ale się staramy :)

    OdpowiedzUsuń